czwartek, 14 stycznia 2016

Panama City

Miejsce, gdzie w jak największej odległości trzeba omijać kosze na śmieci, gdzie w co drugim sklepie czy restauracji sprzedaje Azjata, a na ulicach można kupić duży kubek agua de pipa, czyli przeraźliwie zimnej wody z kokosa. Mowa o Panama City (La Ciudad de Panama), czyli mieście położonym w pobliżu Kanału Panamskiego.

Panama City jest stolicą Panamy, ma ponad 700tys. mieszkańców i produkuje ponad połowę PKB całego kraju. 


Pierwszym miejscem, które odwiedziliśmy po dotarciu do miasta był targ rybny. Smak panamskiego ceviche chodził za mną przez kilka lata od momentu kiedy pierwszy raz odwiedziłem ten kraj. Jest to niewątpliwie jedna z wielu rzeczy za, którą będziemy najbardziej tęsknić po powrocie do Polski. Ponieważ nasz hotel znajdował się zaledwie 10 minut spacerem od targu rybnego, chodziliśmy tam prawie codziennie.



Na miejscu można było zjeść ceviche przygotowane m.in. z ryb, krewetek czy ośmiornicy. Choć najbardziej popularne jest ceviche (z sokiem z limonki, cebulą i ostrą papryczką), równie smaczne (niektórzy twierdzą, że nawet lepsze) są koktajle, czyli owoce morza podawane w delikatniejszym, trochę majonezowym sosie. Każda restauracja, albo raczej stoisko, przyrządza to danie na swój sposób, dzięki czemu codziennie można próbować innych smaków.
W stolicy Panamy, ceviche może nie jest tak popularne jak w Peru, jednak w porcie styropianowe kubeczki pełne krewetek i innych morskich pyszności rozchodzą się jak świeże bułeczki.



Ogromne słoje z różnymi rodzajami ceviche
Ludzie przychodzą w to miejsce, aby przekąsić coś na miejscu, lub zamawiają ceviche na wynos, do dużych, kilkulitrowych wiaderek.



Po zaspokojeniu naszych kubków smakowych wybraliśmy się na targ obejrzeć piękne, świeże i w dużej mierze żywe owoce morza. Zdumiewała nas ich ilość, rodzaje oraz przede wszystkim niskie ceny. Oprócz morskich stworów na targu znaleźć można także mnóstwo ryb przeróżnych gatunków, natomiast jeśli coś komuś przypadnie do gustu, może od razu udać się na pierwsze piętro, gdzie rybka zostanie smakowicie przyrządzona. W weekendy kolejka do smażalni ciągnie się po schodach aż na parter.








Na ulicy w Panamie bardzo często można spotkać Indian Kuna Yala. Kobiety rozpoznać można z daleka po specyficznych, tradycyjnych strojach oraz ozdobach na rękach oraz łydkach. Niestety zdjęcia należy im robić z ukrycia, jedynie wtedy, gdy są tego nieświadome. Indianie ci, nie przepadają za turystami, w szczególności takimi, którzy pragną na swoich aparatach uwiecznić ich wygląd. Swoją sympatię okazują jedynie do ludzi, którzy chcą kupić od nich (oryginalne lecz kosmicznie drogie) pamiątki.


W Panama City mieszkaliśmy w hotelu przy placu Santa Ana. Jest to dość specyficzna lokalizacja, ponieważ mieści się obok jednej z najdroższych oraz najpiękniejszych dzielnic Panamy - Casco Viejo, oraz obok najniebezpieczniejszego i najbiedniejszego rejonu, czyli Chorrillo. Dzięki lokalizacji naszego hotelu, która zdecydowanie nie jest polecana dla turystów, za dwuosobowy pokój (standard południowoamerykański ;)) płaciliśmy mniej niż przeciętny turysta za łóżko w kilkuosobowej sali w hostelu.

Granica gdzie kończy się bogata dzielnica Casco Viejo


Casco Viejo to zabytkowa, historyczna dzielnica miasta, od 1997 roku wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.



Compania de Jesus

Catedral Metropolitana




Statki czekające w kolejce do Kanału Panamskiego


Widok na Most Ameryk




Panama znana jest przede wszystkim ze względu na wybudowany w pobliżu jej stolicy Kanał Panamski. Jest to ponad 80 kilometrowy kanał wodny łączący Ocean Atlantycki (przez Morze Karaibskie) z Pacyfikiem. 
Budowa kanału trwała od 1904 do 1914 roku. Do roku 1999 była to własność USA, które rok przed rozpoczęciem budowy wydzierżawiły teren pod kanał. Obecnie jednak kanał w całości należy do Panamy.

Podczas budowy Kanału Panamskiego śmierć poniosło ponad 25 tysięcy osób.










Nad kanał wybraliśmy się oczywiście w godzinach, gdy przepływały nim statki. Interesującym jest fakt, iż szerokość kanału wynosi zaledwie 32,3m. i wszystkie, które widzieliśmy podczas zwiedzania ledwo mieściły się podczas przepływu. Maksymalna długość statku, który może przepłynąć kanał wynosi 294,1m. Te, które mieszczą się w dopuszczalnych wymiarach gabarytowych nazywane są panamaksami. Obecnie produkowane są statki, które przekraczają podane wymiary, jednak Panama postanowiła sprostać temu problemowi i powiększyć kanał. Obecnie trwają pracę nad budową nowoczesnego systemu śluz. Przeciętnie jeden statek powiększa panamski budżet o około 50tys. dolarów. Statki ustawiają się w kolejce, a oczekiwanie na przepłynięcie wynosi mniej więcej tydzień. Istnieje jednak możliwość pokonania kanału w szybszym tempie, jednak wiąże się to z ogromnymi kosztami. 



Kolejnym punktem, który warto zobaczyć to Panama Viejo, czyli ruiny dawnej stolicy, założonej w 1519 roku.



Ocean podczas odpływu




XVI oraz XVII wiek dla Panama Viejo był tragiczny. W 1536 oraz 1539 miasto ucierpiało w skutek pożarów, następnie  w 1620 roku w wyniku trzęsienia ziemi oraz kolejnego pożaru ponad 20 lat później. Gdyby tego wszystkiego było mało, w 1671 roku walijski bukanier (bukanier - żeglarz wynajęty przez rząd Anglii, Francji, Holandii do walki z siłami Hiszpanii) Henry Morgan dowodząc eskadrą 28 okrętów zdobył Panamę. Miasto zostało zniszczone oraz spalone, a mieszkańcy byli zmuszeni opuścić miasto, które nigdy nie zostało odbudowane.

Henry Morgan nazywany był Królem Bukanierów, a dziś kojarzy się go z najsłynniejszym piratem w historii.





Ruiny klasztoru - Convento de la Concepcion


Convento la Compania de Jesus 



Plaza Mayor i Katedra




Do XVII wieku miasto było rozległe na powierzchni 60 hektarów. Ruiny, które są obecnie dostępne dla zwiedzających to pozostałości po mieście obejmujące jedynie około 28 hektarów.

Ruiny Panama Viejo są wpisane na listę obiektów światowego dziedzictwa UNESCO.


Kolejny wpis to ostatnie atrakcje w Panamie - Portobelo, czyli kolejna "zdobycz" Henry'ego Morgana oraz Isla Tabloga, która jest niewielką wyspą położoną u wybrzeży stolicy na Oceanie Spokojnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz