piątek, 9 października 2015

Trujillo i Cajamarca

Trujillo


Trujillo to miasto pewnym sensie podobne do Limy, duże i głośne. Samo w sobie niczym nas nie zachwyciło. Jedynie centralny plac ma swój urok.

Fontanna na centralnym placu





To co najlepsze z Trujillo znajduje się poza miastem. To ruiny prekolumbijskich kultur, głównie Moche i Chimu. Ruin jest bardzo dużo, my zdołaliśmy odwiedzić dwa miejsca - Chan Chan oraz Huaca de la Luna. 
Huaca de la Luna to pozostałości świątyni kultury Moche. Znajduje się ona tuż przy wzgórzu Cerro Blanco. Położenie to nie jest przypadkowe, góra chroniła budowle przed nisczycielskim wpływem wiatru od strony oceanu. Budowla w całości wykonana została cegieł ulepionych z błota. Cegły ofiarowywane były władcy przez niższą klasę jako forma podatku. Huaca de la Luna pełniła głównie funkcję świątyni, jednakże nie tylko, gdyż w jej wnętrzu znajdują się miejsca pochówku. Budowla ta znajdowała się w pobliżu miasta, którego ruiny także mieliśmy okazję zobaczyć. Jeszcze dalej niż ruiny miasta zobaczyć można drugi budynek Huaca del Sol, który niestety nie jest udostępniony dla turystów. Ten budynek pełnił głównie rolę administracyjną, militarną oraz rezydencji dla najważniejszych osób.




W tle Huaca del Sol i ruiny miasta






Obecność kultury Moche zamieszkującą te tereny datuje się na lata 100-700 n.e.
Aktualnie praktycznie w każdym z tych trzech miejsc prowadzone są ciągle prace archeologiczne i ich końca póki co nie widać.

Chan Chan to z kolei pozostałości miasta kultury Chimu, która wywodzi się z wcześniej wspomnianej kultury Moche. Miasto to zajmuje obszar około 28 km kw. Składa się z 10 budynków na terenie których wciąż prowadzone są prace. Dla turystów udostępniony jest tylko jeden z nich, a na jego terenie można zobaczyć masę pomieszczeń pełniących przeróżne role, od miejsc pochówku, poprzez zwykłe pomieszczenia mieszkalne, aż do spiżarni, w których składowane było pożywienie wystarczające na wiele miesięcy. Miasto to w całości podobnie jak Huaca de la Luna zostało również wykonane z cegieł wyprodukowanych z błota. Zarówno dla Chimu jak i Moche, największym zagrożeniem był deszcz. Jest on niezwykle rzadki na tych obszarach, jednakże zdarzały się okresy kiedy opady były obfite co oznaczało katastrofę dla ludności. Pozycje kapłanów znacznie spadały wtedy na wartości, natomiast wszelkie tego typu zjawiska powiazywano z bóstwem. Dziś wiadomo, że te okresy związane były z wpływem El Nińo, które aktualnie również stanowi największe zagrożenie dla ruin i stawia pod znakiem zapytania ich przyszłość.






Ryby symbolizujace El Nino
Ryby symbolizujace zimny prad Humboldta


sieci rybackie




grobowiec

Kultura Chimu została podbita ostatecznie przez Inków. Pomimo iż całe miasto otoczone było wysokim murem, Inkowie znaleźli sposób. Odcieli dopływ wody do miasta i w ten sposób ostatecznie je opanowali.

To co również przyciąga turystów, a w szczególności surferów z całego świata to plaże w Huanchaco kilka kilometrów od Trujillo. Sama plaża to nic ciekawego, pustynny krajobraz sprawia, że piasek wydaje się wiecznie brudny, jednak ciagłe fale to to, co najważniejsze dla miłośników surfowania. Miejsce to jest uznawane za jedno z najlepszych do surfowania w całej Ameryce Południowej i to nie tylko ze względu na fale, ale także dlatego, że jest miejscem gdzie w dawnych czasach wypływano w morze na tzw. łodziach Caballito de totora, które są uważane za jedne z pierwszych form "surfingu". Łodzie te używane są do dziś.







Dodatkowo, Huanchaco to prawdopodobnie miejsce narodzin ceviche, narodowej (i moim zdaniem najlepszej) potrawy Peru. Typowe ceviche to zazwyczaj surowa ryba marynowana w soku z limonki z dodatkiem czerwonej cebuli, ostrej papryki i słodkich dodatków takich jak słodki ziemniak, prażona kukurydza, fasola. Dziś można spotkać całą gamę odmian tej potrawy w przeróżnych kombinacjach, a jej zasięg rozprzestrzenił się na wiele innych krajów poza Peru.


Cajamarca


Cajamarca to historyczne miasto, tutaj rozgrywały się jedne z najważniejszych scen podczas podboju Peru (i nie tylko) przez Hiszpanów z Francisco Pizarro na czele.




Hiszpanie wkroczyli do Cajamarci 15 listopada 1532 roku. W tym czasie rządy w większej części imperium Inków sprawował Atahualpa, który przebywał w Cajamarce będąc w podróży do Cusco. W momencie, gdy Hiszpanie zawitali do miasta większa część jego mieszkańców wraz z Atahulpą przebywała w gorących źródłach (aktualnie Los Bańos del Inca). Przybysze z Europy musieli więc spędzić noc w mieście w ogromnej niepewności, gdyż liczba konkwistadorów wynosiła 168, natomiast liczebność inkaskiej armii szacowana jest na 40-80 tys. żołnierzy!
Hiszpanie oczekiwali na spotkanie z Atahulpą kolejnego dnia na centralnym placu miasta, pochowani w okolicznych budynkach i przygotowani do ataku w każdej chwili.
Gdy władca Inków przybył na spotkanie, rozkazał większości swoich żołnierzy pozostać na zewnątrz placu i wkroczył w obstawie "tylko" około 6tys. mężczyzn uzbrojonych w siekiery i proce.
Podczas spotkania Vicente Valverde wręczył Atahualpie Biblię i starał się wyjaśnić jego pozycję wobec Boga. Atahualpa rzucił w pewnym momencie Biblię na ziemię i uznał ją za nic nie wartą. To wystarczyło Hiszpanom jako pretekst do ataku. Inkowie zaczęli uciekać w popłochu, nie znali oni wcześniej ani broni palnej i nie widzieli także koni. Konkwistadorom udało się schwytać władcę Inków i uwięzić w jednym z budynków wokół placu, natomiast w centralnym punkcie miasta dokonała się rzeź, w której zginęły tysiące tubylców.
Po schwytaniu Atahulpa zaoferował sprowadzenie ogromnych ilości złota i srebra w zamian za swoje uwolnienie. Kosztowności zaczęto sprowadzać do Cajamarci i po około roku zgromadzone zostało około 6 ton złota i 12 ton srebra. Atahualpa zorientował się jednak, że Hiszpanie nie zamierzają go uwolnić. Wysłał więc wiadomość do swoich oddziałów w Quito (wtedy należące do Peru), aby ruszyli mu z pomocą. W odpowiedzi na to spanikowani Hiszpanie podjęli decyzję o zgładzeniu Atahualpy. Został on wyprowadzony na główny plac miasta i miał zostać spalony na stosie, w ostatniej chwili przyjął jednak religię przybyszów z Europy i został skazany na śmierć w "łagodniejszy" sposób - przez uduszenie. Egzekucja ta odbyła sie 26 lipca 1533 roku na oczach zrozpaczonego tłumu, gdyż władca Inków traktowany był jak bóstwo.

Wszystkie te wydarzenia rozegrały się mniej więcej w miejscu gdzie dziś znajduje się Plaza de Armas. Pomimo późniejszych oporów, rebelii i walk te wydarzenia były w pewnym sensie początkiem końca imperium Inków.

Pierwszy dzień poświęciliśmy na zwiedzenie miasta. Najpierw udaliśmy się do jedynego zachowanego w całym mieście budynku z czasów inkaskich, El Cuarto del Rescate. To właśnie w tym miejscu przetrzymywany był Atahualpa.

Miejsce przetrzymywania Atahualpy

W pobliżu tego miejsca znajduje się także El Complejo de Belén. Jest to kompleks kościoła i szpitala, wybudowany w latach 1627-1774 i w całości zrobiony ze skał wulkanicznych. Aktualnie na terenie dawnego szpitala znajduje się muzeum Museo de Arqueológico y Etnografia.
Następnie zwiedziliśmy okoliczne kościoły. Niestety nie są to budynki z czasów inkaskich. Dwa główne kościoły, które znajdują się tuż przed Plaza de Armas to Iglesia de San Francisco (ukończony w XX wieku) oraz Cathedral (budowa rozpoczęta w końcu XVII wieku i ukończona niedawno).






Jako ciekawostka pierwszego dnia, mieliśmy okazję spróbować leche de tigre, czyli orzeźwiającego (i specyficznego) napoju, który ewoluował z ceviche. Jest to w pewnym sensie marynata z ceviche, czyli sok z limonki z kawałkami cebuli i papryki przesiakniety smakiem surowej ryby. Cieszy się to bardzo dużą popularnością, w szczególności jako aperitif.

Drugiego dnia wybralismy sie do Los Banos del Inca oraz Ventanillas de Otuzco.
Los Banos del Inca jest to miejsce, w ktorym kapiel bral Atahualpa, a dzis jest to centrum rekreacyjne, licznie odwiedzane przez miejscowa ludnosc. Temperatura wody termalnej siega 72 stopni Celsjusza!





Ventanillas de Otuzco to pozostalosci po grobowcach kultur preinkaskich.




Jutro o 4:30 ruszamy dalej. Kierunek - Chachapoyas!