czwartek, 2 kwietnia 2015

Rio de Janeiro - Jardim Botanico i Cristo Redentor

Trzeciego dnia postanowilismy zobaczyc polecany przez wszystkich ogrod botaniczny (Jardim Botanico). Został załozony w 1808 roku przez krola Portugalii Jana VI. Pierwotnie zalozony, aby zaaklimatyzowac przywiezione z Indii przyprawy takie jak pieprz czy cynamon. Dla zwiedzajacych zostal on otworzony w 1822 roku. Obecnie mozna go zwiedzac w kazdy dzien roku, z wyjatkiem 25 grudnia i 1 stycznia. Park ma 140 hektarow i lezy u podnoza Corcovado, czyli wzgorza, na ktorym znajduje sie posag Chrystusa.
W ogrodzie wystepuje ponad 6 tysiecy gatunkow roslin, w tym 900 roznych odmian palm!

Fragment 750-metrowego rzedu palm, skladajacego sie ze 144 palm :) Co ciekawe, wszystkie pochodza od jednej palmy.

W ogrodzie wystepuje 140 gatunkow ptakow oraz 2 gatunki malp, ktore byly jedna z najwiekszych atrakcji :)







 Ponizej przedstawiamy kilka zdjec z ogrodu botanicznego





Orchideanarium bylo jednym z punktow, ktore musielismy zobaczyc w ogrodzie. Choc wiele storczykow nie mialo jeszcze rozwinietych kwiatow, to te, ktore dalo sie podziwiac robily wrazenie!











Kiedy juz udalo nam sie zobaczyc kazda jedna palme i kazdy jeden kwiatuszek udalismy sie zobaczyc jedna z najbardziej znanych atrakcji Rio - Cristo Redentor, czyli 38-metrowy posag Chrystusa Odkupiciela, ktory znajduje sie na wzgorze Corcovado (710m.n.p.m.). Zostal zaprojektowany przez francuskiego rzezbiarza polskiego pochodzenia :)
Pomnik zostal wybrany jednym z nowych Siedmiu Cudow Swiata. Co roku odwiedza go 300tys. turystow!
Na sama gore mozna dostac sie pieszo lub wjechac tramwajem (kolejka). Wybralismy te druga opcje, poniewaz wszyscy informowali, iz jest tam niebezpiecznie i wystepuja liczne kradzieze.


Po dojechaniu kolejka do pokoniania mielismy ponad 200 schodow. Pomnik oraz widoki wynagrodzily nam ten wysilek. :)
 
Cristo Redentor - Chrystus Odkupiciel









Konczac dzisiejszy wpis, aby ocieplic ostatnie zimowe dni w Polsce, wstawiamy zdjecia z dzisiejszego pobytu na plazy :)



wtorek, 31 marca 2015

Rio de Janeiro - Morro Dois Irmaos i Plaza Vidigal


Drugi dzien w Rio rozpoczelismy od wyprawy na gore Morro Dois Irmaos (533m.n.p.m.), u podnoza ktorej znajduje sie favela, w ktorej mieszkamy. Od samego rana pogoda zapowiadala sie bardziej na plaze, niz na wycieczke w gory. Ale ze jestesmy po ostatniej wyprawie "zaprawieni" postanowilismy sprawdzic, jakie widoki czekaja na nas z samego szczytu.

Bar w poblizu naszego hostelu

 Trasa od samego poczatku nie byla prosta. Okolo 30 minut szlismy kretymi, stromymi ulicami, pozniej okolo godziny sciezka prowadzaca na sam szczyt.



Ilosc wiszacych, poplatanych (wielu pozrywanych) na ulicach kabli byla ogromna. W Ameryce Poludniowej to norma :)










Trzeba przyznac, ze wycieczka na te gore byla lepsza niz wjazd kolejka na Glowe Cukru. Wysoka temperatura, slonce i wilgoc daly nam niezle w kosc :) Choc w miescie mielismy kilka razy problem, w ktorym kierunku mamy isc, to sciezka w lesie byla wydeptana i bez problemu trafilismy na szczyt.





W polowie drogi lesna trasa zatrzymalismy sie na chwile przy "punkcie widokowym". Z drugiej strony gory znajduje sie favela Rocinha, do ktorej trafilismy pierwszego dnia. Po raz pierwszy tego dnia widok zaparl nam dech w piersiach!

 Favela Rocinha

Rocinha jest najwieksza favela w Rio, w ktorej mieszka prawie 70tys. mieszkancow. Jest jedna z najbardziej rozwinietych faveli, posiada banki, apteki a nawet Mc Donalda :). Od kilku lat jest w miare bezpieczna (taka informacje rowniez podal nam wlasciciel naszego hostelu). Od 2002 roku jest kontrolowana przez UPP (Policyjna Jednostke Pacyfikujaca). Zadaniem UPP jest przejmowanie kontroli w favelach z rak gangow, przestepcow itp.
Pozostaja wciaz dziesiatki faveli, ktore sa w rekach zbrojnych organizacji przestepczych, a niektore z nich posiadaja doslownie swoje wlasne armie. Przejecie kontroli nad takimi favelami wyglada jak mala wojna, policja na ich teren wjezdza czolgami. Do takich miejsc zwykly czlowiek nie ma wstepu, kazde z wejsc jest strzezone przez uzbrojonych straznikow, a na ulicach narkotyki sprzedawane sa jak na targu. Mimo wszystko generalizowanie obrazu faveli jako miejsca skrajnie niebezpiecznego jest bardzo niesprawiedliwe, przykladem jest dzielnica, w ktorej mieszkamy (Favela Vidigal), gdzie mozemy spokojnie spracerowac po okolicy poznym wieczorem bez obawy o nasze bezpieczenstwo.

                                 Po ponad godzinnym marszu lesna trasa...


                                    ... udalo nam sie wejsc na szczyt!




 Malutka kreseczka na najwyzszym widocznym wzgorzu to pomnik Chrystusa :)

W tle nasza favela Vidigal. Widok z drugiej strony gory.


Zmeczeni wrocilismy do hostelu. Na zakonczenie dnia wybralismy sie na niewielka plaze. A oto co minelismy po drodze :)





Przy plazy znajduje sie hotel Sheraton, a w jego tle favele, co tworzy kontrast typowy dla miast Ameryki Poludniowej.


Sama plaza jest o wiele ladniejsza od Copacabany. Jest mala i bardziej dzika. Zdecydowanie przypadla nam do gustu. Temperatura wody wynosila 25 stopni, a fale byly naprawde duze, co sprawilo, ze zabawa byla przednia!








poniedziałek, 30 marca 2015

Po przylocie do Rio de Janeiro

Z Warszawy do Rzymu wylecielismy o 14.40, niestety na kolejny lot (do Rio de Janeiro) musielismy czekac okolo 6h. Po ponad 11h wreszcie dotarlismy o wczesnych godzinach porannych (kolo 4). Zapach na lotnisku byl taki sam jak na lotnisku w Panamie, gdzie przesiadalismy sie ok 1,5 roku temu, zapach to delikatnie powiedziane, bo czuc bylo skisle pranie :) Posiedzielismy chwile na lotnisku i postanowilismy udac sie do naszego wczesniej zarezerwowanego hostelu, ktory znajdowal sie w bezpiecznej faveli, w dzielnicy Vidigal. Od wlasciciela hostelu mielismy dokladne wskazowki jak do niego dotrzec. Wsiedlismy do autobusu numer 2018, ktory mial nas dowiezc w jego poblize. Po 3 godzinach podrozy, staniu w ciaglych korkach (korki w Krakowie to pikus!), po pokonaniu Copacabany, Ipanemy oraz Leblonu, gdy wypatrywalismy znakow informujacych, ze jestesmy w naszej dzielnicy Vidigal, przejechalismy bardzo dlugi tunel. Po wylonieniu sie z niego okazalo sie, ze znajdujemy sie w najwiekszej faveli w Rio - Rocinha!

Rocinha
Rocinha

Ulica, ktora znajdowala sie niedaleko naszego hostelu, gdzie mielismy dotrzec pierwszym autobusem byla zamknieta. Pozniej dowiedzielismy sie, ze w niektorych godzinach nie ma mozliwosci przez nia przejechac. Dzieki pomocy mieszkancow dotarlismy do busa, ktory zawiozl nas do naszej dzielnicy, gdzie wzielismy mototaxi, ktorym udalo nam sie wjechac na sama gore faveli do naszego hostelu.


Mielismy nadzieje, ze otrzymamy pokoj z widokiem na cala favele. Odebralismy klucze, a widokiem, ktory mamy z okna jestesmy zachwyceni :)

Panorama z naszego okna :)








Zostawilismy rzeczy i postanowilismy udac sie cos zjesc. :) Okazalo sie, ze wiekszosc knajp jest tu w poniedzialki zamknieta. Natknelismy sie na jeden z barow i zjedlismy w nim "Danie dnia", czyli kurczak, dziwny sos, dziwne warzywa, kaszka smakowala jak piasek + ryz z fasola w dziwnym sosie :) Calkiem smaczne!






Na zakonczenie dnia wybralismy sie na pizze. Lokal byl naprawde swojski, co chwile przychodzili miejscowi :) Choc warunki w knajpach pozostawiaja wiele do zyczenia, to kazda z nich ma duzy, plaski telewizor :D