wtorek, 31 marca 2015

Rio de Janeiro - Morro Dois Irmaos i Plaza Vidigal


Drugi dzien w Rio rozpoczelismy od wyprawy na gore Morro Dois Irmaos (533m.n.p.m.), u podnoza ktorej znajduje sie favela, w ktorej mieszkamy. Od samego rana pogoda zapowiadala sie bardziej na plaze, niz na wycieczke w gory. Ale ze jestesmy po ostatniej wyprawie "zaprawieni" postanowilismy sprawdzic, jakie widoki czekaja na nas z samego szczytu.

Bar w poblizu naszego hostelu

 Trasa od samego poczatku nie byla prosta. Okolo 30 minut szlismy kretymi, stromymi ulicami, pozniej okolo godziny sciezka prowadzaca na sam szczyt.



Ilosc wiszacych, poplatanych (wielu pozrywanych) na ulicach kabli byla ogromna. W Ameryce Poludniowej to norma :)










Trzeba przyznac, ze wycieczka na te gore byla lepsza niz wjazd kolejka na Glowe Cukru. Wysoka temperatura, slonce i wilgoc daly nam niezle w kosc :) Choc w miescie mielismy kilka razy problem, w ktorym kierunku mamy isc, to sciezka w lesie byla wydeptana i bez problemu trafilismy na szczyt.





W polowie drogi lesna trasa zatrzymalismy sie na chwile przy "punkcie widokowym". Z drugiej strony gory znajduje sie favela Rocinha, do ktorej trafilismy pierwszego dnia. Po raz pierwszy tego dnia widok zaparl nam dech w piersiach!

 Favela Rocinha

Rocinha jest najwieksza favela w Rio, w ktorej mieszka prawie 70tys. mieszkancow. Jest jedna z najbardziej rozwinietych faveli, posiada banki, apteki a nawet Mc Donalda :). Od kilku lat jest w miare bezpieczna (taka informacje rowniez podal nam wlasciciel naszego hostelu). Od 2002 roku jest kontrolowana przez UPP (Policyjna Jednostke Pacyfikujaca). Zadaniem UPP jest przejmowanie kontroli w favelach z rak gangow, przestepcow itp.
Pozostaja wciaz dziesiatki faveli, ktore sa w rekach zbrojnych organizacji przestepczych, a niektore z nich posiadaja doslownie swoje wlasne armie. Przejecie kontroli nad takimi favelami wyglada jak mala wojna, policja na ich teren wjezdza czolgami. Do takich miejsc zwykly czlowiek nie ma wstepu, kazde z wejsc jest strzezone przez uzbrojonych straznikow, a na ulicach narkotyki sprzedawane sa jak na targu. Mimo wszystko generalizowanie obrazu faveli jako miejsca skrajnie niebezpiecznego jest bardzo niesprawiedliwe, przykladem jest dzielnica, w ktorej mieszkamy (Favela Vidigal), gdzie mozemy spokojnie spracerowac po okolicy poznym wieczorem bez obawy o nasze bezpieczenstwo.

                                 Po ponad godzinnym marszu lesna trasa...


                                    ... udalo nam sie wejsc na szczyt!




 Malutka kreseczka na najwyzszym widocznym wzgorzu to pomnik Chrystusa :)

W tle nasza favela Vidigal. Widok z drugiej strony gory.


Zmeczeni wrocilismy do hostelu. Na zakonczenie dnia wybralismy sie na niewielka plaze. A oto co minelismy po drodze :)





Przy plazy znajduje sie hotel Sheraton, a w jego tle favele, co tworzy kontrast typowy dla miast Ameryki Poludniowej.


Sama plaza jest o wiele ladniejsza od Copacabany. Jest mala i bardziej dzika. Zdecydowanie przypadla nam do gustu. Temperatura wody wynosila 25 stopni, a fale byly naprawde duze, co sprawilo, ze zabawa byla przednia!








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz