Drugi dzien w Rio rozpoczelismy od wyprawy na gore Morro Dois Irmaos (533m.n.p.m.), u podnoza ktorej znajduje sie favela, w ktorej mieszkamy. Od samego rana pogoda zapowiadala sie bardziej na plaze, niz na wycieczke w gory. Ale ze jestesmy po ostatniej wyprawie "zaprawieni" postanowilismy sprawdzic, jakie widoki czekaja na nas z samego szczytu.
| Bar w poblizu naszego hostelu |
Ilosc wiszacych, poplatanych (wielu pozrywanych) na ulicach kabli byla ogromna. W Ameryce Poludniowej to norma :)
Trzeba przyznac, ze wycieczka na te gore byla lepsza niz wjazd kolejka na Glowe Cukru. Wysoka temperatura, slonce i wilgoc daly nam niezle w kosc :) Choc w miescie mielismy kilka razy problem, w ktorym kierunku mamy isc, to sciezka w lesie byla wydeptana i bez problemu trafilismy na szczyt.
W polowie drogi lesna trasa zatrzymalismy sie na chwile przy "punkcie widokowym". Z drugiej strony gory znajduje sie favela Rocinha, do ktorej trafilismy pierwszego dnia. Po raz pierwszy tego dnia widok zaparl nam dech w piersiach!
Favela Rocinha
Rocinha jest najwieksza favela w Rio, w ktorej mieszka prawie 70tys. mieszkancow. Jest jedna z najbardziej rozwinietych faveli, posiada banki, apteki a nawet Mc Donalda :). Od kilku lat jest w miare bezpieczna (taka informacje rowniez podal nam wlasciciel naszego hostelu). Od 2002 roku jest kontrolowana przez UPP (Policyjna Jednostke Pacyfikujaca). Zadaniem UPP jest przejmowanie kontroli w favelach z rak gangow, przestepcow itp.
Pozostaja wciaz dziesiatki faveli, ktore sa w rekach zbrojnych organizacji przestepczych, a niektore z nich posiadaja doslownie swoje wlasne armie. Przejecie kontroli nad takimi favelami wyglada jak mala wojna, policja na ich teren wjezdza czolgami. Do takich miejsc zwykly czlowiek nie ma wstepu, kazde z wejsc jest strzezone przez uzbrojonych straznikow, a na ulicach narkotyki sprzedawane sa jak na targu. Mimo wszystko generalizowanie obrazu faveli jako miejsca skrajnie niebezpiecznego jest bardzo niesprawiedliwe, przykladem jest dzielnica, w ktorej mieszkamy (Favela Vidigal), gdzie mozemy spokojnie spracerowac po okolicy poznym wieczorem bez obawy o nasze bezpieczenstwo.
Po ponad godzinnym marszu lesna trasa...
... udalo nam sie wejsc na szczyt!
Malutka kreseczka na najwyzszym widocznym wzgorzu to pomnik Chrystusa :)
| W tle nasza favela Vidigal. Widok z drugiej strony gory. |
Zmeczeni wrocilismy do hostelu. Na zakonczenie dnia wybralismy sie na niewielka plaze. A oto co minelismy po drodze :)
Przy plazy znajduje sie hotel Sheraton, a w jego tle favele, co tworzy kontrast typowy dla miast Ameryki Poludniowej.
Sama plaza jest o wiele ladniejsza od Copacabany. Jest mala i bardziej dzika. Zdecydowanie przypadla nam do gustu. Temperatura wody wynosila 25 stopni, a fale byly naprawde duze, co sprawilo, ze zabawa byla przednia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz