niedziela, 25 sierpnia 2013

Potosi i kopalnia srebra

 Po 10 godzinach jazdy autobusem przybylismy do Potosi.


W miescie oprocz centrum zobaczylismy Casa de Moneda, czyli dawna mennice, zalozona w 1572r.
Jesli chodzi o zwiedzanie miasta najbardziej interesowala nas kopalnia srebra, w ktorej gornicy pracuja w strasznych warunkach, nie uzywajac zadnych technologii, a wydobywajac surowce za pomoca dynamitu, roznego typu recznego sprzetu i wozkow.
W zwiazku z tym, ze w miescie jest wiele agencji oferujacych wycieczki do kopalni, postanowilismy wybrac jedna z polecanych przez Lonely Planet. Dotarlismy na miejsce, wykupilismy wycieczke, wszystko bylo ok. Chcielismy wziac rowniez polecanego przewodnika, bylego gornika. Podajac imie i nazwisko w agencji otrzymalismy informacje, ze z powrotem wrocil do kopalni i juz nie pracuje jako przewodnik. Pogodzilismy sie z ta wiescia i postanowilismy pozwiedzac miasto. Poniewaz chodzil nam po glowie plan krotkiego trekkingu/wycieczki nad pobliskie jeziora weszlismy do innej agencji pytajac o mapy terenu (w tej w ktorej wykupilismy wycieczke ich nie mieli). Przywital nas przesympatyczny Boliwijczyk. I uwaga, jak sie okazalo to byl mezczyzna, ktorego szukalismy w poprzedniej agencji jako przewodnika - Efrain Mamani Tapia! Ogromny zbieg okolicznosci i ogromna ilosc szczescia! :) Po rozmowie z nim udalismy sie do poprzedniej agencji, zwrocili nam pieniadze i na wycieczke nastepnego dnia udalismy sie z cudem odnalezionym biurem i najlepszymi przewodnikami. :)

Wyruszylismy z rana nastepnego dnia. Busem udalismy sie na maly gorniczy targ, aby kupic glownie picie i liscie koki dla gornikow, ktorych spotkamy zwiedzajac kopalnie.



 Pozniej udalismy sie zobaczyc jak przetwarzane sa wydobyte surowce.


srebro :)
No i wreszcie przyszedl czas na wejscie do kopalni. Szczerze przyznam, ze troche sie balam. Glownie dlatego, ze wchodzilo sie na wlasna odpowiedzialnosc, wczesniej podpisujac krotki dokument. A wiadomo, ze w takim miejscu to zawsze cos sie moze przydarzyc. Na szczescie wrocilismy cali, zdrowi i bardzo zadowoleni! :)
Wejscie do kopalni
Gornik robiacy otwor na dynamit








Wyzej kopalniany bozek - Tio bonito. Kazdy z gornikow poza kopalnia wyznaje swoje religie, natomiast w kopalni to jemu wlasnie oddaja czesc. Poza tym jest on ich kompanem, ma takie same buty jak gornicy, moga z nim porozmawiac, przynosza mu liscie koki a dodatkowo co piatek pija z nim alkohol (96%, ktorego mielismy okazje sprobowac :)). Nikt dokladnie nie wie dlaczego akurat tak on wyglada.


Z naszym przewodnikiem Pedro :)



Przy wyjsciu z kopalni




Otrzymalismy 3 male kawaleczki srebra z kopalni. Po jednym dla kazdego z nas i dodatkowo jeden jako prezent slubny :D

Kolejnego dnia udalismy sie do Uyuni, aby stamtad wyruszyc na wycieczke na pustynie solna.

Na dworcu. Tak wygladaja okienka, w ktorych kupuje sie bilety autobusowe. W dodatku kobiety sprzedajace bilety przez caly dzien wykrzykuja nazwy miast i godziny, w ktorych odjezdzaja autobusy wlasnie ich firmy. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz